Przełom wieków w histori kostiumów kąpielowych

Dziś na plaży chcemy przede wszystkim kusić, prowokować i zwracać uwagę. Najprostszą drogą, by to osiągnąć, jest oczywiście noszenie kostiumów, które będą jak najwięcej odsłaniać i jak najskuteczniej podkreślą nasze atuty. Oczywiście nie bez znaczenia jest także komfort, bo przecież na plaży nie tylko wylegujemy się na ręczniku, ale też pływamy, gramy w piłkę siatkową czy biegamy. Moda plażowa nie zawsze jednak miała takie priorytety, a strój przeszedł długą drogę, zanim stał się powszechnym, urlopowym obiektem pożądania.

Przez długie lata sądzono, że kostium plażowy to wynalazek XIX wieku, ale odkryte w 1996 roku na Sycylii mozaiki, datowane na III w. n.e., przedstawiające kobiety ubrane w topy na ramiączkach i krótkie spodenki sugerują, że także w dziedzinie strojów kąpielowych antyk może sobie rościć prawo do pierwszeństwa. To, z czego chętnie korzystała lubująca się w łaźniach starożytność, już w średniowieczu skazane zostało jednak na zapomnienie. Na taki stan rzeczy wpływ miały przede wszystkim higiena i etyka. Zwłaszcza ta druga, traktująca publiczne odsłanianie ciała jako coś wysoce niestosownego, przez długie lata hamowała rozwój plażowej mody.

Na całe szczęście przyszedł wiek XIX, w którym na nowo odkryto dobroczynne działanie uzdrowisk i kąpieli, a to z kolei wymusiło stworzenie odpowiednich na taką okoliczność kostiumów.

Początki nie były łatwe, zwłaszcza dla kobiet. W XIX wieku stroje plażowe były bowiem niewygodne, niepraktyczne i, przynajmniej z punktu widzenia współczesności, mało seksowne. Mocno pruderyjne społeczeństwo nie godziło się na jakąkolwiek nagość w miejscach publicznych, toteż plażówki więcej zasłaniały niż odsłaniały. Składały się one z wełnianej (!) sukienki, którą zakładano na obszerne pantalony i czarne rajstopy (nic, absolutnie nic nie mogło być przecież widoczne!). W brzegi części górnej często wszywano obciążniki, by nie unosiła się ona do góry po zanurzeniu w wodzie, a całość tego stroju uzupełniano kapeluszem lub czepkiem z falbankami. Oczywiście z czasem rajstopy zniknęły, a kąpielowa sukienka i pantalony ulegały stopniowej redukcji, jednak zaakceptowanie bikini w wersji współczesnej zajęło społeczeństwu jeszcze całkiem sporo czasu.

Nietrudno sobie wyobrazić, że wodne szaleństwa w niewygodnym pancerzu wykonanym z „pijącego” wodę materiału i zbyt obszernym, by móc swobodnie wykonywać ruchy, z przyjemnością miały niewiele wspólnego. Nic zatem dziwnego, że co bardziej wyzwolone panie dążyły do większej plażowej swobody.

Takie „rewolucyjne” myślenie dla niektórych nie skończyło się zbyt dobrze. W 1907 roku na plaży w Bostonie aresztowano australijską pływaczkę i aktorkę Annette Kellerman, która odważyła się pokazać w kostiumie odsłaniającym nogi i ramiona. Na szczęście wielkimi krokami zbliżała się „kostiumowa odwilż”.

W 1912 roku na Olimpiadzie w Sztokholmie panie po raz pierwszy w historii rywalizowały w pływaniu i skokach do wody. Zawodniczki  miały na sobie obcisłe body na ramiączkach ze spodenkami do połowy uda. Obszerne, niewygodne suknie powoli zaczęły więc odchodzić w zapomnienie, a kobiety wreszcie swobodnie mogły zażywać kąpieli czy to w basenie, czy to w morzu.

Dodaj komentarz